Zastanawiam się czy jest w ogóle sens to pisać :/ Zawieszam bloga :/ Z powodu braku czasu :/ Mam nadzieję że ktoś będzie tęsknił i wrócę tu niedługo...
piątek, 8 listopada 2013
sobota, 14 września 2013
Rozdział 5
*** Następny dzień ***
Violetta
Obudziło mnie pukanie do drzwi. Wczoraj byłam tak podekscytowana tym że będę chodzić do Studia że nie mogłam usnąć!! W każdym bądź razie nie od razu. Uśmiechnęłam się w myślach. Może spotkam tam Leona. Rozmyślania przerwała mi Angie która weszła do pokoju.
-Wstawaj wstawaj. Dziś wielki dzień-powiedziała
-No przecież wiem! Jestem tym tak podekscytowana że nie mogłam usnąć! Wreszcie będę mogła swobodnie śpiewać-odpowiedziałam i mocno ją uściskałam.
-Racja racja. A właśnie nie wiesz kiedy ślub?
-Tak między nami. Ja nie chcę żeby do niego doszło. Ona go nie kocha. Ja nie chce żeby on cierpiał. Czy on robi to tylko dlatego żeby nie być samotnym?
-Violu twój tata jest dorosły. Wie co robi-powiedziała Angie i wyszła
Zostałam w pokoju sama i zastanawiałam się w co się ubrać.Postanowiłam ubrać fioletową bluzkę na to kamizelkę oraz spódniczkę. Do tego dodałam torebkę przewieszoną przez ramię.
Zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli już przy stole. Olga uwijała się aby śniadanie wyszło jak najlepiej i w rzeczy samej tak było. Świeże bułeczki, jajecznic, a dla mnie i kakao. Wzięłam połowę bułki posmarowałam ją nutellą a kakaem wszystko popijałam. Przypomniałam sobie jak byłam mała kiedy często brudziłam się przy jedzeniu takiego śniadania. Tata wtedy brał ściereczkę i opiekuńczo przecierał mi twarz. Często śmialiśmy się razem. W tym samym momencie do pokoju weszła Jade i już przestałam myśleć o tych pięknych wspomnieniach.Dokończyłam śniadanie i poprosiłam.Ramallo żeby mnie zawiózł do studia.
*** Kilka minut później***
Leon
Obudziłem się dzisiaj wcześnie rano. Mam wrażenie że dzisiaj się coś stanie. Może coś miłego. Mam Nadzieję. Biegiem się ubrałem i tak byłem spóźniony więc nie jadłem śniadania.Do studia wbiegłem równo z dzwonkiem. Ale ja jestem spóźnialski.
Violetta
Gdy dojechałam na miejsce to miałam wrażenie że to będzie mój drugi dom. Studio było nieduże od razu weszłam do środka. Uczniowie tańczyli i śpiewali nawet na korytarzu. Byłam dumna wiedząc że niedługo będę tego częścią.
Kazałam Ramallo już iść do auta a ja w tym czasie miałam się rozejrzeć.
Nagle ktoś mnie zaczepił.
-Przepraszam a co pani to robi? -zapytał ten facet. Miał ok 35 lat, brązowe włosy i muszkę pod szyją.
-Yyy-wydukałam- uczę się tu.
-Tak? Od kiedy? -spytał
-Od dzisiaj -Wyjęłam formularz i pomachałam mu przed nosem.
-No nie wiem czy to wystarczy bo wiesz tu jest zasada że trzeba iść na przesłuchanie-powiedział przemądrzając się.
-Dobrze dziękuję. Zgłoszę się do dyrekcji i zapisze na przesłuchanie - uśmiechnęłam się krzywo i odeszłam od niego. Wydawał się dosyć dziwny. Wiedziałam że już go nie polubię. Nagle na kogoś wpadłam.....
********
Wiem jestem okropna kończąc w takim momencie :) Przepraszam że napisałam mało ale za każdym razem nie chciało mi się wgrać na bloga i cały rozdział legł w gruzach. Liczę na to że to zrozumiecie :) Następny rozdział 3 komentarze :**
Violetta
Obudziło mnie pukanie do drzwi. Wczoraj byłam tak podekscytowana tym że będę chodzić do Studia że nie mogłam usnąć!! W każdym bądź razie nie od razu. Uśmiechnęłam się w myślach. Może spotkam tam Leona. Rozmyślania przerwała mi Angie która weszła do pokoju.
-Wstawaj wstawaj. Dziś wielki dzień-powiedziała
-No przecież wiem! Jestem tym tak podekscytowana że nie mogłam usnąć! Wreszcie będę mogła swobodnie śpiewać-odpowiedziałam i mocno ją uściskałam.
-Racja racja. A właśnie nie wiesz kiedy ślub?
-Tak między nami. Ja nie chcę żeby do niego doszło. Ona go nie kocha. Ja nie chce żeby on cierpiał. Czy on robi to tylko dlatego żeby nie być samotnym?
-Violu twój tata jest dorosły. Wie co robi-powiedziała Angie i wyszła
Zostałam w pokoju sama i zastanawiałam się w co się ubrać.Postanowiłam ubrać fioletową bluzkę na to kamizelkę oraz spódniczkę. Do tego dodałam torebkę przewieszoną przez ramię.
Zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli już przy stole. Olga uwijała się aby śniadanie wyszło jak najlepiej i w rzeczy samej tak było. Świeże bułeczki, jajecznic, a dla mnie i kakao. Wzięłam połowę bułki posmarowałam ją nutellą a kakaem wszystko popijałam. Przypomniałam sobie jak byłam mała kiedy często brudziłam się przy jedzeniu takiego śniadania. Tata wtedy brał ściereczkę i opiekuńczo przecierał mi twarz. Często śmialiśmy się razem. W tym samym momencie do pokoju weszła Jade i już przestałam myśleć o tych pięknych wspomnieniach.Dokończyłam śniadanie i poprosiłam.Ramallo żeby mnie zawiózł do studia.
*** Kilka minut później***
Leon
Obudziłem się dzisiaj wcześnie rano. Mam wrażenie że dzisiaj się coś stanie. Może coś miłego. Mam Nadzieję. Biegiem się ubrałem i tak byłem spóźniony więc nie jadłem śniadania.Do studia wbiegłem równo z dzwonkiem. Ale ja jestem spóźnialski.
Violetta
Gdy dojechałam na miejsce to miałam wrażenie że to będzie mój drugi dom. Studio było nieduże od razu weszłam do środka. Uczniowie tańczyli i śpiewali nawet na korytarzu. Byłam dumna wiedząc że niedługo będę tego częścią.
Kazałam Ramallo już iść do auta a ja w tym czasie miałam się rozejrzeć.
Nagle ktoś mnie zaczepił.
-Przepraszam a co pani to robi? -zapytał ten facet. Miał ok 35 lat, brązowe włosy i muszkę pod szyją.
-Yyy-wydukałam- uczę się tu.
-Tak? Od kiedy? -spytał
-Od dzisiaj -Wyjęłam formularz i pomachałam mu przed nosem.
-No nie wiem czy to wystarczy bo wiesz tu jest zasada że trzeba iść na przesłuchanie-powiedział przemądrzając się.
-Dobrze dziękuję. Zgłoszę się do dyrekcji i zapisze na przesłuchanie - uśmiechnęłam się krzywo i odeszłam od niego. Wydawał się dosyć dziwny. Wiedziałam że już go nie polubię. Nagle na kogoś wpadłam.....
********
Wiem jestem okropna kończąc w takim momencie :) Przepraszam że napisałam mało ale za każdym razem nie chciało mi się wgrać na bloga i cały rozdział legł w gruzach. Liczę na to że to zrozumiecie :) Następny rozdział 3 komentarze :**
niedziela, 8 września 2013
Znów nawaliłam ;c
Znów nawaliłam wiem, ale obiecuję się poprawić. Wiecie szkoła teraz i w ogóle. Mam nadzieję że ktoś czeka na kolejną część :) Powinna się pojawić w sobotę. Do zobaczenia :** Jeszcze raz przepraszam :**
czwartek, 22 sierpnia 2013
Rozdział 4
Viola
Po kolacji poszłam na górę do swojego pokoju. Siadłam przy biurku i rozmyślałam. Ciekawe jak to jest chodzić do szkoły. Niezauważyłam gdy weszła Angie.
-A co ty tak ciężko wzdychasz Violu?- spytała
-wiesz rozmyślam i myślę co by było gdyby.
-to znaczy?
-wiesz, chciałabym chodzić do szkoły ale nie mam odwagi zapytać taty.
-nie powinnaś chodzić do zwykłej szkoły
-dlaczego? stoisz po stronie taty??!!
-daj mi dokończyć zdanie. Nie powinnaś chodzić do zwykłej szkoły dlatego iż powinnaś chodzić do studio 21.
-co to za studio?-zdziwiłam się
-to specjalna szkoła dla uzdolnionych nastolatków. Rozwija się tam ich talent, pasje, zainteresowania.
-mówisz o tym tak jakbyś o tym wiedziała
-bo wiesz ja tam uczę śpiewu i naprawdę ta szkoła jest dla ciebie.
-wiesz? Jeszcze nie wiem jak tam jest ale muszę się przekonać. Chodźmy do taty.
Bałam się tam iść. Na szczęście Angie zapukała za mnie.
German
Siedziałem właśnie w swoim gabinecie gdy ktoś zapukał.
-Proszę wejść-powiedziałem
Do gabinetu weszła Violetta i Angie.
-słuchajcie mam dużo pracy, lepiej żeby to było coś ważnego.
-tato ja chce chodzić do szkoły!
-czy ja się nie przesłyszałem? Przecież zawsze uczyłaś się w domu. Mogę chociaż wiedzieć co to za szkoła?
-studio 21
-przecież to szkoła muzyczna. Nie zgadzam się - powiedziałem
-dlaczego tato?! Dlaczego?!
-Violu idź do swojego pokoju a ja porozmawiam z twoim tatą-odezwała sie nagle Angie która siedziała cicho od początku rozmowy.
-no dobrze- niechętnie wyszłam z gabinetu ojca. Traciłam wiarę że Angie zdoła go przekonać.
Angie
Ledwo Viola wyszła z gabinetu ojca zaczęłam rozmowę.
-German, czy ty zdajesz sobie sprawę z tego jaki talent ma Violetta?- zapytałam
-zdaję sobie z tego doskonale sprawę dlatego Violetta nie może chodzić do Studio. Nie chcę żeby szła w ślady matki-odpowiedział German.
-dlaczego? I kim była jej matka?-spytałam ponownie choć doskonale wiedziałam czym zajmowała się moja siostra.
-była słynną piosenkarką. Miała taki prześliczny głos.
-powinieneś posłuchać jak śpiewa Viola.
-nie zgadzam się na to by szła do szkoły muzycznej.
-ale German ona dorasta, potrzebuje trochę przestrzeni. Powinna przyjaźnić się z rówieśnikami, poznawać świat.
-może masz rację, muszę jej czasem posłuchać.
-powinieneś. Pójdę jej przekazać dobrą nowinę.
-pójdę sam.
-dobrze skoro tak chcesz-Uśmiechnęłam się i wyszłam z gabinetu.
Violetta
Denerwuję się. Dosyć długo już rozmawiają. A jeśli tata nie pozwoli mi śpiewać to tak jakby zaprzepaścił cały mój świat. Usłyszałam skrzypnięcie drzwi. To pewnie Angie wyszła z gabinetu taty. Chciałam żeby tu przyszła. Jakie było moje zdziwienie gdy w drzwiach mojego pokoju stanął tata.
-zakładam że powiedziałeś nie- stwierdziłam
-nie znasz mnie. Zdziwię cię bo powiedziałem tak. ale pod jednym warunkiem. Musisz się bardzo dobrze uczyć.
-dziękuję ci tato! Nie wiesz jakie to dla mnie ważne -przytuliłam go. Odwzajwmnił ojcowski uścisk po czym znów poszedł do swojego gabinetu.
***tymczasem w Studio***
Fran
Dzisiaj nie mam zmiany w Resto. Mogę w końcu poćwiczyć moją piosenkę. Powinnam w końcu nauczyć się grać na gitarze.
Zaczęłam śpiewać. Słowa rozbrzmiewały w sali i w mojej głowie. Piosenka była oczywiście nieskończona.
Tomas
Fran tak ładnie śpiewa. Żałuję że niezauważyłem tego wcześniej.
-Bardzo ładnie śpiewasz Fran - powiedziałem
-dziękuję Tomas, trochę mnie przestraszyłeś.
-pomyślałem że musisz być głodna siedząc tu prawie cały dzień. Przyniosłem coś do jedzenia.
-jesteś kochany.
-wsłuchiwałem się w twoją piosenkę. Ale coś mi brakuje w tej muzyce. Podaj mi gitarę.
Fran
Podałam Tomasowi gitarę. Nie wiedziałam że umie tak dobrze na niej grać.
-powinieneś zapisać się na przesłuchania w studio-powiedziałam gryząc kawałek kanapki z sałatą, pomidorem i serem.
-trochę krucho u mnie z kasą. Właściwie dlaczego wcześniej nie dodałaś gitary?-zapytał Tomas
-wstyd się przyznać ale nie umiem na niej grać-powiedziałam smutno
-mogę cię nauczyć jeśli chcesz
-No pewnie że chce-odpowiedziałam na co on się uśmiechnął.
-muszę już iść. Narazie Fran.
-Cześć Tomas-powiedziałam po czym uśmiechnęłam się sama do siebie.
Camila
Minęłam się z Tomasem w drzwiach. Pewnie był u Fran. Nie myliłam się postanowiłam z nią pogadać. Weszłam do klasy. Siedziała tam i brzdąkała na gitarze. Nie szło jej najlepiej.
-hej Fran-powiedziałam
-hej Camila.
-widziałam Tomasa. Był u ciebie?-zapytałam choć doskonale znałam odpowiedź.
-tak Tomas był u mnie. Widzisz przyniósł mi jedzenie-uśmiechnęła się
-czy to napewno sprawa jedzenia?
-nie tylko, powiedział że nauczy mnie grać na gitarze- zaczęłyśmy się śmiać jak głupie. Po chwili się opanowałyśmy.
-na to liczyłaś co? Przecież kochasz się w nim już niepamiętam odkąd.
-tak, jest taki kochany.
-tylko żeby Cię nie zranił. Nie chcę żebyś przez niego cierpiała- powiedziałam po czym wyszłam z klasy. Czy Tomas faktycznie zrani Fran a może to tylko moja chora wyobraźnia? Sama już nie wiem.
Hej Kochani ;* Wróciłam z kolejną częścią. Wakacje u cioci troszkę się przedłużyły ;)Mam nadzieję że rozdział sie wam podoba :) Komentujcie ;)
środa, 14 sierpnia 2013
Przeprosiny
Przepraszam kochane :*
Jestem teraz u cioci a rozdziały mam na tablecie. Myślę że nowy rodział dodam w poniedziałek kiedy już będę w domu. Obiecuję długi rodział :)
Dziękuję za nominacje od Pati ;3 Odpowiem na pytania w poniedziałek ;)
Na przeprosiny słodka Leonetta ;3 Czy tylko mnie tak jara ich pierwsze spotkanie ;3?
Jestem teraz u cioci a rozdziały mam na tablecie. Myślę że nowy rodział dodam w poniedziałek kiedy już będę w domu. Obiecuję długi rodział :)
Dziękuję za nominacje od Pati ;3 Odpowiem na pytania w poniedziałek ;)
Na przeprosiny słodka Leonetta ;3 Czy tylko mnie tak jara ich pierwsze spotkanie ;3?
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
część 3
***Tymczasem przed domem Violi***
Angie uspokój się. Musisz tam wejść żeby Viola wiedziała że ma rodzinę. German na pewno jej nie powiedział. Zapukam do drzwi. Muszę. *ding dong* Drzwi otworzył mężczyzna. Ok trzydziestki. Twarz poważna choć w oczach można było wyczuć nutkę radości. Angie poznała że to był German, surowy ojciec Violi. Wydawało jej się że wyprzystojniał. Angie ogarnij się. Mężczyzna uśmiechnął się przyjaźnie. Wreszcie odezwała się.
-Dzień dobry, jestem Angie i....
-i pewnie jest pani nową guwernantką Violi. Całe szczęście że już pani przyszła. Czekam już na panią pół dnia.
-Tak to ja jestem guwernantką- uśmiechnęłam się głupio. Znów się wkopałam, ale ma też to dobre strony. Może to sposób aby widywać się z Violettą bez przeszkód.
-Zanim pójdzie pani na górę chciałbym przedstawić pani umowę oraz listę pani obowiązków Proszę się z nią zapoznać. Później może pani iść do Violetty.Proszę przyjść na kolacje- po czym poszedł nie pozostawiając nic. Dopiero teraz przyjrzałam się wnętrzu domu z bliska. Był ogromny. Miło urządzony ale przydałaby się tu kobieca ręka i właśnie wtedy z kuchni weszła kobieta w różowym fartuszku. Włosy skręcone z tyłu dosyć krótkie.
-A co ty kochanieńka robisz?
- Będę nową guwernantką Violetty. Jestem Angie.
-No co ten German jeszcze wymyśli. Nie dość że ta Jade to teraz jeszcze guwernantka. Nie to że mam coś do ciebie no ale już nie wiadomo co jeszcze wymyśli. Przepraszam gdy się denerwuje bardzo dużo gadam. Jestem Olga a tamten przystojniak w garniturze to Ramalo.
-Miło mi was poznać-powiedziałam przyjacielsko. Wydawali się bardzo fajnymi ludźmi. Na pewno się z nimi zaprzyjaźnie.
-Wybaczcie ale teraz pójdę do Violi. Chciałabym ją poznać i poszłam.
Wspięłam się po schodach na górę. Lekko zapukałam w drzwi.
*puk puk* Odezwał się głos :Tato jeżeli to ty, to nie mam ochoty na rozmowę. Znów zapukałam :Tato przecież ci coś mówiłam. Nie odpuściłam i znów zapukałam:rany, ale jesteś upierdliwy. Usłyszałam przekręcenie klucza i w drzwiach pojawiła się Viola.
-przepraszam, kim pani jest?
-możemy porozmawiać?
-Proszę wejść. Usiadłam przy biurku i wpatrywałam się w Viole. Ostatni raz widziałam ją kiedy miała dwa latka.
-No więc kim pani jest?-przywróćiła mnie na ziemie.
-Nazywam się Angie i jestem twoją nową guwernantką.
-No świetnie, Myślę że to sprawa mojego ojca? Pewnie się nie myle.
-Nie mylisz się ale on chce dla ciebie jak najlepiej.
-Najlepiej? Dlatego ciągle traktuje mnie jak małą dziewczynkę?
-Martwi się
-No niby tak ale nie jestem już dzieckiem.
-Może opowiesz mi coś o sobie?-zapytałam znienacka
-Z przyjemnością -Violetta opowiadała mi o miejscach gdzie była, co zwiedziła, o tym że nie zagrzała nigdzie miejsca więcej niż rok i o tym że ojciec zabrania jej śpiewać. Nie rozumiałam go. Poprosiłam żeby mi coś zaśpiewała. Po chwili w całym pokoju rozległ się jej melodyjny głos śpiewający słowo po słowie, nuta po nucie. Miała taki głos, głos podobny do Marii. Na samo jej wspomnienie łezka się zakręciła w oku.
-Angie czy ty płaczesz?
-Nie, tylko coś mi wpadło do oka
-Angie chodź tu przytul się ze mną.
Oczami Violi
Gdy Angie mnie przytuliła trochę czułam się jak w ramionach mamy. Zabawne że choć minęło bardzo wiele lat pamiętam jak mnie nosiła. Teraz pozostały tylko zdjęcia
Nigdy nie dowiedziałam się co się stało z mamą i dlaczego tata nie chce o tym mówić. To tzw temat zakazany. Dlaczego? Nie wiem. Może mama miała tajemnicę z przeszłości o której nie chciała powiedzieć tacie. Ech moja bujna wyobraźnia. Z zamyślenia wyrwał nas głos Olgi zwiastujący kolację.
-Ładnie pachnie, sądze że Olga bardzo dobrze gotuje-powiedziała Angie
-O i to nie wiesz jak-zaczęłyśmy się śmiać i razem siadłyśmy do stołu lecz po chwili do stołu usiadła także dziwna kobieta.
-Tato kto to jest?
-No właśnie Violu chciałabym żebyś poznała moją narzeczoną Jade, to moja córka Violetta.
-Eh miło mi Violetta. Posłała mi mordercze pełne jadu spojrzenie, wiedziałam że nic dobrego z tego nie wyniknie. Ta Jade była taka jak to nazwać dziwna? To chyba trafne słowo. Widziałam jak patrzy na tatę. Nie patrzyła na niego z miłością jak nieraz to widać. Ona patrzyła na niego tymi kłamliwymi oczami jakby kochała tylko jego pieniądze. Tymczasem Angie siedziała i nic nie mówiła.
-Angie, jak ci się podoba twój nowy pokój?-spytał znienacka tata
-Eeeer, to ja tu mam pokój? w sensie mam tu zamieszkać?-spytała zdziwiona
-No tak, skoro uczysz moją córkę to musisz tu mieszkać a nawet spożywać z nami posiłek. Czy ty czytałaś w ogóle tą umowę którą ci dałem?
-Szczerze powiedziawszy jakoś nie miałam czasu ale obiecuję że się z nią zapoznam- powiedziała lekko zarumieniona Angie a tata chyba po raz pierwszy odkąd siedzi przy stole serdecznie się uśmiechnął. Zauważyłam że jakoś inaczej traktuje Angie a Jade poszła w odstawkę. Tata i Angie dogadywali się niemal bez słów. Przez całą kolację śmiali się jak dzieci, a ja mogłam zanurzyć się w krainie marzeń gdzie jestem tylko ja i Leon. Leon. Zresztą to dziwne że choć znamy się jeden dzień to już o nim myslę. Ciekawe co on teraz robi.
***Tymczasem w studio 21***
-Leon! Leon! -krzyczała Ludmiła -Natalia !! Gdzie jest Leon?!
-Ludmiła nie jestem wszechwiedząca, nie mam pojęcia gdzie jest Leon.-może po po prostu Cię unika pomyslała Naty.
-Dawno nie byłam z nim na randce,brakuje mi go-powiedziała Ludmiła po czym poszła szukać chłopaka.
Maxi stał za szafkami. Wszystko słyszał. Nie miał już wątpliwości że Leon się zakochał. No bo jaki chłopak unikałby swojej dziewczyny. Ale czy jest w stanie rzucić Ludmiłę? Zatonął w rozmyślaniach gdy nagle wpadł na kogoś. Tym kimś była Natalia.
-Bardzo cię przepraszam, zamyśliłem się-powiedział nieśmiało chłopak.
-Nic nie szkodzi, to moja wina. Nie zauważyłam Cię.-odpowiedziała zarumieniona brunetka.
Maxi pomógł dziewczynie podnieść książki w podłogi.
W pewnym momencie dotknął ręki dziewczyny. Coś wewnątrz jego kazało mu popatrzeć Natalii w oczy. Dziewczyna również podniosła wzrok z podłogi. Nieśmiale uśmiechnęła się do niego a on to odwzajemnił. Czuli się w tym momencie tak magicznie, nic się dla nich nie liczyło i nagle wpadła Ludmiła.
-Ekhm, Naty miałaś mi pomóc szukać Leona.
-Tak Ludmi już idę, cześć Maxi powiedziała dziewczyna trochę smutno i podeszła do przyjaciółki. Tylko Maxi został na miejscu gdzie minutę wcześniej patrzył w oczy Natalii.
***Tymczasem przed studiem***
Leon Verdas siedział na ławce przed szkołą. Zastanawiał się co ma zrobić. Violetta, choć znał ją tylko jeden dzień zagościła w jego sercu na dobre. Nie miał się komu zwierzyć.
-Leon, co ty tu robisz?-spytał Maxi
-Jak widzisz siedzę i nie wiem co zrobić. Nie mam się komu zwierzyć.
-Chcesz pogadac?
-No pewnie
-Więc chodźmy do Resto Bandu a tam spróbuję ci jakoś pomóc.
-Dzięki, chodźmy więc - i poszli.
***W Resto Bandzie***
Przyjaciele zajęli stolik i już po chwili zaczęli ze sobą rozmawiać.
-Ja się chyba zakochałem Maxi
-No nie mów!-powiedział pełen zdziwienia Maxi-A co z Ludmiłą?
-Chcecie coś do picia?-spytała Fran która niespodziewanie zjawiła się koło ich stolika.
-Jeśli można to koktajl bananowy
-A ja owoce leśne.
-Ok już niosę.-powiedziała Fran i jak szybko się pojawiła tak szybko też znikła.
-No właśnie stary w tym problem że nie wiem. Już nic do niej nie czuję ale jednocześnie nie chcę jej zranić.-powiedział Leon.
-Słuchaj, według mnie powinieneś jej powiedzieć zresztą to Ludmiła ona może mieć każdego.
-W sumie racja. Maxi coś ty taki zamyślony?
-Ja? Nie, wydaje Ci się.
-Maxi nie próbuj przed mną ukrywać prawdy.
-No ok, wpadłem dzisiaj na Natalię. Ale to było niesamowite uczucie. Takie magiczne. Wtedy czułem jakbyśmy się znali od bardzo dawna a przecież codziennie mijamy się obojętnie na korytarzu.
-Oj Maxi, Maxi my mamy ten sam problem.
-Nie no nie wiem czy ona coś do mnie czuje.-Leon popatrzył na niego wzrokiem ;serio stary przed mną nic nie ukryjesz po czym Maxi powiedział; Nie no masz rację zakochałem się. Nie mam kogo oszukiwać. Muszę ukryć to przed dziewczynami.
-Co ukryć Maxi?-spytała nagle Fran
-Eeee no my ten -jąkał się Maxi
- Mówiłem mu że moja babcia jest w szpitalu i Maxi no...
-i ja go przyszedłem pocieszyć. Ale muszę już iść -to mówiąc Maxi wziął swój koktajl bananowy, powiedział część Leonowi i Fran po czym wyszedł z Resto Bandu.
Angie uspokój się. Musisz tam wejść żeby Viola wiedziała że ma rodzinę. German na pewno jej nie powiedział. Zapukam do drzwi. Muszę. *ding dong* Drzwi otworzył mężczyzna. Ok trzydziestki. Twarz poważna choć w oczach można było wyczuć nutkę radości. Angie poznała że to był German, surowy ojciec Violi. Wydawało jej się że wyprzystojniał. Angie ogarnij się. Mężczyzna uśmiechnął się przyjaźnie. Wreszcie odezwała się.
-Dzień dobry, jestem Angie i....
-i pewnie jest pani nową guwernantką Violi. Całe szczęście że już pani przyszła. Czekam już na panią pół dnia.
-Tak to ja jestem guwernantką- uśmiechnęłam się głupio. Znów się wkopałam, ale ma też to dobre strony. Może to sposób aby widywać się z Violettą bez przeszkód.
-Zanim pójdzie pani na górę chciałbym przedstawić pani umowę oraz listę pani obowiązków Proszę się z nią zapoznać. Później może pani iść do Violetty.Proszę przyjść na kolacje- po czym poszedł nie pozostawiając nic. Dopiero teraz przyjrzałam się wnętrzu domu z bliska. Był ogromny. Miło urządzony ale przydałaby się tu kobieca ręka i właśnie wtedy z kuchni weszła kobieta w różowym fartuszku. Włosy skręcone z tyłu dosyć krótkie.
-A co ty kochanieńka robisz?
- Będę nową guwernantką Violetty. Jestem Angie.
-No co ten German jeszcze wymyśli. Nie dość że ta Jade to teraz jeszcze guwernantka. Nie to że mam coś do ciebie no ale już nie wiadomo co jeszcze wymyśli. Przepraszam gdy się denerwuje bardzo dużo gadam. Jestem Olga a tamten przystojniak w garniturze to Ramalo.
-Miło mi was poznać-powiedziałam przyjacielsko. Wydawali się bardzo fajnymi ludźmi. Na pewno się z nimi zaprzyjaźnie.
-Wybaczcie ale teraz pójdę do Violi. Chciałabym ją poznać i poszłam.
Wspięłam się po schodach na górę. Lekko zapukałam w drzwi.
*puk puk* Odezwał się głos :Tato jeżeli to ty, to nie mam ochoty na rozmowę. Znów zapukałam :Tato przecież ci coś mówiłam. Nie odpuściłam i znów zapukałam:rany, ale jesteś upierdliwy. Usłyszałam przekręcenie klucza i w drzwiach pojawiła się Viola.
-przepraszam, kim pani jest?
-możemy porozmawiać?
-Proszę wejść. Usiadłam przy biurku i wpatrywałam się w Viole. Ostatni raz widziałam ją kiedy miała dwa latka.
-No więc kim pani jest?-przywróćiła mnie na ziemie.
-Nazywam się Angie i jestem twoją nową guwernantką.
-No świetnie, Myślę że to sprawa mojego ojca? Pewnie się nie myle.
-Nie mylisz się ale on chce dla ciebie jak najlepiej.
-Najlepiej? Dlatego ciągle traktuje mnie jak małą dziewczynkę?
-Martwi się
-No niby tak ale nie jestem już dzieckiem.
-Może opowiesz mi coś o sobie?-zapytałam znienacka
-Z przyjemnością -Violetta opowiadała mi o miejscach gdzie była, co zwiedziła, o tym że nie zagrzała nigdzie miejsca więcej niż rok i o tym że ojciec zabrania jej śpiewać. Nie rozumiałam go. Poprosiłam żeby mi coś zaśpiewała. Po chwili w całym pokoju rozległ się jej melodyjny głos śpiewający słowo po słowie, nuta po nucie. Miała taki głos, głos podobny do Marii. Na samo jej wspomnienie łezka się zakręciła w oku.
-Angie czy ty płaczesz?
-Nie, tylko coś mi wpadło do oka
-Angie chodź tu przytul się ze mną.
Oczami Violi
Gdy Angie mnie przytuliła trochę czułam się jak w ramionach mamy. Zabawne że choć minęło bardzo wiele lat pamiętam jak mnie nosiła. Teraz pozostały tylko zdjęcia
Nigdy nie dowiedziałam się co się stało z mamą i dlaczego tata nie chce o tym mówić. To tzw temat zakazany. Dlaczego? Nie wiem. Może mama miała tajemnicę z przeszłości o której nie chciała powiedzieć tacie. Ech moja bujna wyobraźnia. Z zamyślenia wyrwał nas głos Olgi zwiastujący kolację.
-Ładnie pachnie, sądze że Olga bardzo dobrze gotuje-powiedziała Angie
-O i to nie wiesz jak-zaczęłyśmy się śmiać i razem siadłyśmy do stołu lecz po chwili do stołu usiadła także dziwna kobieta.
-Tato kto to jest?
-No właśnie Violu chciałabym żebyś poznała moją narzeczoną Jade, to moja córka Violetta.
-Eh miło mi Violetta. Posłała mi mordercze pełne jadu spojrzenie, wiedziałam że nic dobrego z tego nie wyniknie. Ta Jade była taka jak to nazwać dziwna? To chyba trafne słowo. Widziałam jak patrzy na tatę. Nie patrzyła na niego z miłością jak nieraz to widać. Ona patrzyła na niego tymi kłamliwymi oczami jakby kochała tylko jego pieniądze. Tymczasem Angie siedziała i nic nie mówiła.
-Angie, jak ci się podoba twój nowy pokój?-spytał znienacka tata
-Eeeer, to ja tu mam pokój? w sensie mam tu zamieszkać?-spytała zdziwiona
-No tak, skoro uczysz moją córkę to musisz tu mieszkać a nawet spożywać z nami posiłek. Czy ty czytałaś w ogóle tą umowę którą ci dałem?
-Szczerze powiedziawszy jakoś nie miałam czasu ale obiecuję że się z nią zapoznam- powiedziała lekko zarumieniona Angie a tata chyba po raz pierwszy odkąd siedzi przy stole serdecznie się uśmiechnął. Zauważyłam że jakoś inaczej traktuje Angie a Jade poszła w odstawkę. Tata i Angie dogadywali się niemal bez słów. Przez całą kolację śmiali się jak dzieci, a ja mogłam zanurzyć się w krainie marzeń gdzie jestem tylko ja i Leon. Leon. Zresztą to dziwne że choć znamy się jeden dzień to już o nim myslę. Ciekawe co on teraz robi.
***Tymczasem w studio 21***
-Leon! Leon! -krzyczała Ludmiła -Natalia !! Gdzie jest Leon?!
-Ludmiła nie jestem wszechwiedząca, nie mam pojęcia gdzie jest Leon.-może po po prostu Cię unika pomyslała Naty.
-Dawno nie byłam z nim na randce,brakuje mi go-powiedziała Ludmiła po czym poszła szukać chłopaka.
Maxi stał za szafkami. Wszystko słyszał. Nie miał już wątpliwości że Leon się zakochał. No bo jaki chłopak unikałby swojej dziewczyny. Ale czy jest w stanie rzucić Ludmiłę? Zatonął w rozmyślaniach gdy nagle wpadł na kogoś. Tym kimś była Natalia.
-Bardzo cię przepraszam, zamyśliłem się-powiedział nieśmiało chłopak.
-Nic nie szkodzi, to moja wina. Nie zauważyłam Cię.-odpowiedziała zarumieniona brunetka.
Maxi pomógł dziewczynie podnieść książki w podłogi.
W pewnym momencie dotknął ręki dziewczyny. Coś wewnątrz jego kazało mu popatrzeć Natalii w oczy. Dziewczyna również podniosła wzrok z podłogi. Nieśmiale uśmiechnęła się do niego a on to odwzajemnił. Czuli się w tym momencie tak magicznie, nic się dla nich nie liczyło i nagle wpadła Ludmiła.
-Ekhm, Naty miałaś mi pomóc szukać Leona.
-Tak Ludmi już idę, cześć Maxi powiedziała dziewczyna trochę smutno i podeszła do przyjaciółki. Tylko Maxi został na miejscu gdzie minutę wcześniej patrzył w oczy Natalii.
***Tymczasem przed studiem***
Leon Verdas siedział na ławce przed szkołą. Zastanawiał się co ma zrobić. Violetta, choć znał ją tylko jeden dzień zagościła w jego sercu na dobre. Nie miał się komu zwierzyć.
-Leon, co ty tu robisz?-spytał Maxi
-Jak widzisz siedzę i nie wiem co zrobić. Nie mam się komu zwierzyć.
-Chcesz pogadac?
-No pewnie
-Więc chodźmy do Resto Bandu a tam spróbuję ci jakoś pomóc.
-Dzięki, chodźmy więc - i poszli.
***W Resto Bandzie***
Przyjaciele zajęli stolik i już po chwili zaczęli ze sobą rozmawiać.
-Ja się chyba zakochałem Maxi
-No nie mów!-powiedział pełen zdziwienia Maxi-A co z Ludmiłą?
-Chcecie coś do picia?-spytała Fran która niespodziewanie zjawiła się koło ich stolika.
-Jeśli można to koktajl bananowy
-A ja owoce leśne.
-Ok już niosę.-powiedziała Fran i jak szybko się pojawiła tak szybko też znikła.
-No właśnie stary w tym problem że nie wiem. Już nic do niej nie czuję ale jednocześnie nie chcę jej zranić.-powiedział Leon.
-Słuchaj, według mnie powinieneś jej powiedzieć zresztą to Ludmiła ona może mieć każdego.
-W sumie racja. Maxi coś ty taki zamyślony?
-Ja? Nie, wydaje Ci się.
-Maxi nie próbuj przed mną ukrywać prawdy.
-No ok, wpadłem dzisiaj na Natalię. Ale to było niesamowite uczucie. Takie magiczne. Wtedy czułem jakbyśmy się znali od bardzo dawna a przecież codziennie mijamy się obojętnie na korytarzu.
-Oj Maxi, Maxi my mamy ten sam problem.
-Nie no nie wiem czy ona coś do mnie czuje.-Leon popatrzył na niego wzrokiem ;serio stary przed mną nic nie ukryjesz po czym Maxi powiedział; Nie no masz rację zakochałem się. Nie mam kogo oszukiwać. Muszę ukryć to przed dziewczynami.
-Co ukryć Maxi?-spytała nagle Fran
-Eeee no my ten -jąkał się Maxi
- Mówiłem mu że moja babcia jest w szpitalu i Maxi no...
-i ja go przyszedłem pocieszyć. Ale muszę już iść -to mówiąc Maxi wziął swój koktajl bananowy, powiedział część Leonowi i Fran po czym wyszedł z Resto Bandu.
Przepraszam że nie pisałam ale teraz obiecuję dodawać rozdziały w miarę regularnie. Dodałam za to dosyć długą część :* Mam nadzieję że będzie się wam podobać ;)
p.s przepraszam jeśli będą literówki zdarzają mi się ;) Miłego czytania :*
p.s przepraszam jeśli będą literówki zdarzają mi się ;) Miłego czytania :*
niedziela, 16 czerwca 2013
Część druga
***Następnego dnia***
Poranne słońce zaglądało w okno mojej sypialni. Wstałam leniwie się przeciągając. Sięgnęłam pierwsze lepsze rzeczy z szafy tzn : zwiewną sukieneczkę w kwiatki oraz buty na koturnie i je ubrałam. Postanowiłam, gdy tylko zjem śniadanie, wyjść na spacer. Po kilku minutach wyszłam.
Gdy szłam zauważyłam park. Bardzo chciałam tam iść, jednak musiałam przejść przez bardzo zatłoczoną ulicę. Drzewa tak pięknie kwitły wręcz mnie wzywały żebym do nich poszła. Nie zwróciłam uwagi na samochód które z zawrotną prędkością jechało wprost na mnie ! Czekałam na śmierć lecz ona się nie zjawiła. Ktoś w ostatniej chwili pchnął mnie do tyłu. Wtuliłam się w nieznajomego.
-Nic ci nie jest?- zapytał
-Myślę że jest wszystko w porządku- odpowiedziałam. Dopiero po chwili spojrzałam na chłopaka. Był bardzo przystojny. Jego uśmiech był taki zaraźliwy.Miał jasne oczy które patrzyła na mnie z taką troską i pełne usta, wprost stworzone aby się z nim całować. Do diabła Violetta o czym ty myślisz. Skarciłam sama siebie w myślach.
-Jestem Leon. A ty jak masz na imię?
-Jestem Violetta. Jak mam ci podziękować za uratowanie mi życia?
-może dasz się zaprosić na lody
-Czemu nie-przyjaźnie się do niego uśmiechnęłam.
Miałam wątpliwości czy udać się z nim ale mu zaufałam.
***tymczasem w studio***
-Nata! Nata! Gdzie jest Leoś? Szukam go od samego rana- powiedziała blondynka
-Trudno mi powiedzieć. Dzisiaj go jeszcze nie widziałam.-odparła jej najlepsza przyjaciółka.
-Eh, ty to nigdy nie umiesz nic załatwić.-Ludmiła wyjęła telefon z torebki. Wybrała numer chłopaka. W słuchawce odezwała się głucha cisza. To dziwne pomyślała w myślach. Po chwili podeszła do Andresa.
-Andreees!Gdzie jest Leoś?
-Nie wiem Ludmiła.Mówił że będzie. Pewnie wypadło mu coś ważnego-powiedział chłopak po czym cała ekipa weszła do jednej z sal.
***tymczasem w drodze do lodziarni***
-Nie wiem jak mam ci dziękować za uratowanie mi życia-stwierdziłam
-No cóż na pewno się kiedyś spotkamy. To ci mogę obiecać -Uśmiechnął się szarmancko. Ach ten uśmiech.To go czyni wyjątkowego. Nagle zaczął dzwonić telefon.
-Chyba coś ci dzwoni-powiedziałam
-To nic ważnego, może zaczekać-odpowiedział.
Ani się obejrzeliśmy a byliśmy na miejscu. Leon zamówił lody. Po chwili każdy miał swoją porcje. Nie mówiłam mu jaki chce smak, a on wybrał moje ulubione. Czułam jakbyśmy się znali od bardzo dawna a przecież poznaliśmy się dzisiaj. Rozmawialiśmy o wszystkim. Czas tak szybko nam zleciał lecz niestety nic co dobre nie trwa wiecznie.
-Wiesz ja już muszę iść. Będą się o mnie martwić. Nawet nie powiedziałam gdzie idę.
-Nie przejmuj się. Do zobaczenia Violu-powiedział Leon po czym wyszedł z lodziarni pozostawiając gdzieś we mnie jakąmś dziwną pustkę. Idąc do domu myślałam o Leonie. Czy ma dziewczynę? Nic o niej nie mówił ale można się domyśleć. On jest taki przystojny pomyślałam i weszłam do domu. Już od progu zaczęły się lamenty ojca.
-Gdzie ty tak długo byłaś?! i czemu nikomu nie powiedziałaś gdzie idziesz? -spytał z wielkim wyrzutem.
-Nie chciałam nikogo budzić. Czy już nawet nie mogę wyjść na dwór?
-Jesteśmy tu ledwie drugi dzień. A ty już gdzieś wychodzisz?
-To znaczy że nie mogę wyjść nawet na spacer?!
-Tego nie powiedziałem.
-Ale tak pomyślałeś. Wiesz co mam dość! Wszystkiego mi zabraniasz! Nigdzie nie mogę sobie znaleźć miejsca!
-Violetta !!
-Daj mi spokój-szybko pobiegłam na górę. Na wszelki wypadek zamknęłam drzwi. Nie potrzebowałam nieproszonych gości. Położyłam się na łóżku i gapiłam w sufit.
Mój ojciec nawet nie próbował mnie zrozumieć. Traktował mnie jak bezmyślną, małą dziewczynkę. Dlaczego życie musi być takie trudne? Otworzyłam pamiętnik. On jeden mnie rozumiał. Musiałam opisać dzisiejszy dzień. Przyjazd tutaj był jedną z najlepszych opcji jaką wybrał tata. Opisałam dzisiejszą feralną wymianę zdań i Leona. Leon. Na samo wspomnienie jego jasnych oczów uśmiechnęłam się.
"Drogi pamiętniku"
Dziś był dzień pełen wrażeń chociaż jeszcze się nie skończył.
Spotkałam dzisiaj Leona. On jest taki przystojny. O mój boże chyba się zakochałam! A jeśli on ma dziewczynę? Nie wiem, sama nie wiem.
Zamknęłam pamiętnik i jeszcze raz przypomniałam sobie czas spędzony z Leonem. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam...
CDN
Poranne słońce zaglądało w okno mojej sypialni. Wstałam leniwie się przeciągając. Sięgnęłam pierwsze lepsze rzeczy z szafy tzn : zwiewną sukieneczkę w kwiatki oraz buty na koturnie i je ubrałam. Postanowiłam, gdy tylko zjem śniadanie, wyjść na spacer. Po kilku minutach wyszłam.
Gdy szłam zauważyłam park. Bardzo chciałam tam iść, jednak musiałam przejść przez bardzo zatłoczoną ulicę. Drzewa tak pięknie kwitły wręcz mnie wzywały żebym do nich poszła. Nie zwróciłam uwagi na samochód które z zawrotną prędkością jechało wprost na mnie ! Czekałam na śmierć lecz ona się nie zjawiła. Ktoś w ostatniej chwili pchnął mnie do tyłu. Wtuliłam się w nieznajomego.
-Nic ci nie jest?- zapytał
-Myślę że jest wszystko w porządku- odpowiedziałam. Dopiero po chwili spojrzałam na chłopaka. Był bardzo przystojny. Jego uśmiech był taki zaraźliwy.Miał jasne oczy które patrzyła na mnie z taką troską i pełne usta, wprost stworzone aby się z nim całować. Do diabła Violetta o czym ty myślisz. Skarciłam sama siebie w myślach.
-Jestem Leon. A ty jak masz na imię?
-Jestem Violetta. Jak mam ci podziękować za uratowanie mi życia?
-może dasz się zaprosić na lody
-Czemu nie-przyjaźnie się do niego uśmiechnęłam.
Miałam wątpliwości czy udać się z nim ale mu zaufałam.
***tymczasem w studio***
-Nata! Nata! Gdzie jest Leoś? Szukam go od samego rana- powiedziała blondynka
-Trudno mi powiedzieć. Dzisiaj go jeszcze nie widziałam.-odparła jej najlepsza przyjaciółka.
-Eh, ty to nigdy nie umiesz nic załatwić.-Ludmiła wyjęła telefon z torebki. Wybrała numer chłopaka. W słuchawce odezwała się głucha cisza. To dziwne pomyślała w myślach. Po chwili podeszła do Andresa.
-Andreees!Gdzie jest Leoś?
-Nie wiem Ludmiła.Mówił że będzie. Pewnie wypadło mu coś ważnego-powiedział chłopak po czym cała ekipa weszła do jednej z sal.
***tymczasem w drodze do lodziarni***
-Nie wiem jak mam ci dziękować za uratowanie mi życia-stwierdziłam
-No cóż na pewno się kiedyś spotkamy. To ci mogę obiecać -Uśmiechnął się szarmancko. Ach ten uśmiech.To go czyni wyjątkowego. Nagle zaczął dzwonić telefon.
-Chyba coś ci dzwoni-powiedziałam
-To nic ważnego, może zaczekać-odpowiedział.
Ani się obejrzeliśmy a byliśmy na miejscu. Leon zamówił lody. Po chwili każdy miał swoją porcje. Nie mówiłam mu jaki chce smak, a on wybrał moje ulubione. Czułam jakbyśmy się znali od bardzo dawna a przecież poznaliśmy się dzisiaj. Rozmawialiśmy o wszystkim. Czas tak szybko nam zleciał lecz niestety nic co dobre nie trwa wiecznie.
-Wiesz ja już muszę iść. Będą się o mnie martwić. Nawet nie powiedziałam gdzie idę.
-Nie przejmuj się. Do zobaczenia Violu-powiedział Leon po czym wyszedł z lodziarni pozostawiając gdzieś we mnie jakąmś dziwną pustkę. Idąc do domu myślałam o Leonie. Czy ma dziewczynę? Nic o niej nie mówił ale można się domyśleć. On jest taki przystojny pomyślałam i weszłam do domu. Już od progu zaczęły się lamenty ojca.
-Gdzie ty tak długo byłaś?! i czemu nikomu nie powiedziałaś gdzie idziesz? -spytał z wielkim wyrzutem.
-Nie chciałam nikogo budzić. Czy już nawet nie mogę wyjść na dwór?
-Jesteśmy tu ledwie drugi dzień. A ty już gdzieś wychodzisz?
-To znaczy że nie mogę wyjść nawet na spacer?!
-Tego nie powiedziałem.
-Ale tak pomyślałeś. Wiesz co mam dość! Wszystkiego mi zabraniasz! Nigdzie nie mogę sobie znaleźć miejsca!
-Violetta !!
-Daj mi spokój-szybko pobiegłam na górę. Na wszelki wypadek zamknęłam drzwi. Nie potrzebowałam nieproszonych gości. Położyłam się na łóżku i gapiłam w sufit.
Mój ojciec nawet nie próbował mnie zrozumieć. Traktował mnie jak bezmyślną, małą dziewczynkę. Dlaczego życie musi być takie trudne? Otworzyłam pamiętnik. On jeden mnie rozumiał. Musiałam opisać dzisiejszy dzień. Przyjazd tutaj był jedną z najlepszych opcji jaką wybrał tata. Opisałam dzisiejszą feralną wymianę zdań i Leona. Leon. Na samo wspomnienie jego jasnych oczów uśmiechnęłam się.
"Drogi pamiętniku"
Dziś był dzień pełen wrażeń chociaż jeszcze się nie skończył.
Spotkałam dzisiaj Leona. On jest taki przystojny. O mój boże chyba się zakochałam! A jeśli on ma dziewczynę? Nie wiem, sama nie wiem.
Zamknęłam pamiętnik i jeszcze raz przypomniałam sobie czas spędzony z Leonem. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam...
CDN
piątek, 24 maja 2013
Część pierwsza
***Gdzieś na lotnisku***
Dom. To miejsce tylko jedno na ziemi gdzie wiesz że czujesz się bezpiecznie.
Tymczasem ja wiecznie zabiegana nastolatka mam tych domów kilkanaście.
Z moim tatą ciągle się gdzieś przeprowadzamy. Czasem mam wrażenie że traktuje mnie jak jedną ze swoich walizek. Jednak dziś wracamy do Buenos Aires. Mam nadzieję że zostaniemy tam na dłużej. Chciałabym móc chodzić do normalnej szkoły. Mieć przyjaciół i kto wie może chłopaka? 17-letnia Violetta Castillo zamknęła swój pamiętnik. Zatraciła się na chwilę w swoich marzeniach. Wyrwał ją z zamyślenia niecierpliwy ojciec.
- Violu ! Chodź już! Za dwadzieścia minut mamy samolot!!
-Już idę tato. -Pośpiesznie ruszyłam w jego stronę.
Objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę naszego samolotu...
***tymczasem w Buenos Aires***
-Pablo ! To już dzisiaj ! Dzisiaj przyjeżdża moja siostrzenica Viola -mówiła podekscytowana Angie.
-Szalenie się cieszę moja przyjaciółko ale pamiętaj musisz powiedzieć im kim jesteś.
-Wiem i to chyba będzie najtrudniejsze zadanie. Pablo a co jeśli ją znowu wywiezie i już jej nie zobaczę?
-Nie dramatyzuj Angie, nie będzie tak źle jeśli chcesz to pójdę tam z tobą. A tymczasem chodźmy już do studia za 10 minut zaczynają się lekcje. -powiedział Pablo i razem z przyjaciółką udali się do studio.
***w studiu***
-Zrobić przejście ludzie Ludmiła przechodzi ! - krzyknęła pełni energii blondynka.
Tuż obok niej stał jej chłopak Leon który obejmował ją w pasie.
Za nimi szli Natalia i Andres, przyjaciółka Ludmiły i najlepszy kumpel Leona.
-Patrzcie znów zrobiła wejście a'la diva - odezwała się Franceska stojąca pod szafkami razem z Camilą, Maxi i Barco.
-Jakby już nią nie była- zaśmiała się Camila.
-W moim kraju jest na to powiedzenie... -zaczął Braco ale nie dane mu było zakończyć.
-Właściwie to skąd ty pochodzisz??- spytał Maxi po czym czwórka przyjaciół udała się do jednej z sal lekcyjnych.
CDN
Dom. To miejsce tylko jedno na ziemi gdzie wiesz że czujesz się bezpiecznie.
Tymczasem ja wiecznie zabiegana nastolatka mam tych domów kilkanaście.
Z moim tatą ciągle się gdzieś przeprowadzamy. Czasem mam wrażenie że traktuje mnie jak jedną ze swoich walizek. Jednak dziś wracamy do Buenos Aires. Mam nadzieję że zostaniemy tam na dłużej. Chciałabym móc chodzić do normalnej szkoły. Mieć przyjaciół i kto wie może chłopaka? 17-letnia Violetta Castillo zamknęła swój pamiętnik. Zatraciła się na chwilę w swoich marzeniach. Wyrwał ją z zamyślenia niecierpliwy ojciec.
- Violu ! Chodź już! Za dwadzieścia minut mamy samolot!!
-Już idę tato. -Pośpiesznie ruszyłam w jego stronę.
Objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę naszego samolotu...
***tymczasem w Buenos Aires***
-Pablo ! To już dzisiaj ! Dzisiaj przyjeżdża moja siostrzenica Viola -mówiła podekscytowana Angie.
-Szalenie się cieszę moja przyjaciółko ale pamiętaj musisz powiedzieć im kim jesteś.
-Wiem i to chyba będzie najtrudniejsze zadanie. Pablo a co jeśli ją znowu wywiezie i już jej nie zobaczę?
-Nie dramatyzuj Angie, nie będzie tak źle jeśli chcesz to pójdę tam z tobą. A tymczasem chodźmy już do studia za 10 minut zaczynają się lekcje. -powiedział Pablo i razem z przyjaciółką udali się do studio.
***w studiu***
-Zrobić przejście ludzie Ludmiła przechodzi ! - krzyknęła pełni energii blondynka.
Tuż obok niej stał jej chłopak Leon który obejmował ją w pasie.
Za nimi szli Natalia i Andres, przyjaciółka Ludmiły i najlepszy kumpel Leona.
-Patrzcie znów zrobiła wejście a'la diva - odezwała się Franceska stojąca pod szafkami razem z Camilą, Maxi i Barco.
-Jakby już nią nie była- zaśmiała się Camila.
-W moim kraju jest na to powiedzenie... -zaczął Braco ale nie dane mu było zakończyć.
-Właściwie to skąd ty pochodzisz??- spytał Maxi po czym czwórka przyjaciół udała się do jednej z sal lekcyjnych.
CDN
Subskrybuj:
Posty (Atom)