czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 4

Viola
Po kolacji poszłam na górę do swojego pokoju. Siadłam przy biurku i rozmyślałam. Ciekawe jak to jest chodzić do szkoły. Niezauważyłam gdy weszła Angie.
-A co ty tak ciężko wzdychasz Violu?- spytała
-wiesz rozmyślam i myślę co by było gdyby.
-to znaczy?
-wiesz, chciałabym chodzić do szkoły ale nie mam odwagi zapytać taty. 
-nie powinnaś chodzić do zwykłej szkoły
-dlaczego? stoisz po stronie taty??!!
-daj mi dokończyć zdanie. Nie powinnaś chodzić do zwykłej szkoły dlatego iż powinnaś chodzić do studio 21. 
-co to za studio?-zdziwiłam się
-to specjalna szkoła dla uzdolnionych nastolatków. Rozwija się tam ich talent, pasje, zainteresowania.
-mówisz o tym tak jakbyś o tym wiedziała
-bo wiesz ja tam uczę śpiewu i naprawdę ta szkoła jest dla ciebie. 
-wiesz? Jeszcze nie wiem jak tam jest ale muszę się przekonać. Chodźmy do taty. 
Bałam się tam iść. Na szczęście Angie zapukała za mnie. 

German
Siedziałem właśnie w swoim gabinecie gdy ktoś zapukał. 
-Proszę wejść-powiedziałem
Do gabinetu weszła Violetta i Angie.
-słuchajcie mam dużo pracy, lepiej żeby to było coś ważnego.
-tato ja chce chodzić do szkoły!
-czy ja się nie przesłyszałem? Przecież zawsze uczyłaś się w domu. Mogę chociaż wiedzieć co to za szkoła? 
-studio 21 
-przecież to szkoła muzyczna. Nie zgadzam się - powiedziałem
-dlaczego tato?! Dlaczego?!
-Violu idź do swojego pokoju a ja porozmawiam z twoim tatą-odezwała sie nagle Angie która siedziała cicho od początku rozmowy.
-no dobrze- niechętnie wyszłam z gabinetu ojca. Traciłam wiarę że Angie zdoła go przekonać.

Angie
Ledwo Viola wyszła z gabinetu ojca zaczęłam rozmowę.
-German, czy ty zdajesz sobie sprawę z tego jaki talent ma Violetta?- zapytałam 
-zdaję sobie z tego doskonale sprawę dlatego Violetta nie może chodzić do Studio. Nie chcę żeby szła w ślady matki-odpowiedział German.
-dlaczego? I kim była jej matka?-spytałam ponownie choć doskonale wiedziałam czym zajmowała się moja siostra. 
-była słynną piosenkarką. Miała taki prześliczny głos. 
-powinieneś posłuchać jak śpiewa Viola. 
-nie zgadzam się na to by szła do szkoły muzycznej. 
-ale German ona dorasta, potrzebuje trochę przestrzeni. Powinna przyjaźnić się z rówieśnikami, poznawać świat.
-może masz rację, muszę jej czasem posłuchać.
-powinieneś. Pójdę jej przekazać dobrą nowinę.
-pójdę sam. 
-dobrze skoro tak chcesz-Uśmiechnęłam się i wyszłam z gabinetu.

Violetta
Denerwuję się. Dosyć długo już rozmawiają. A jeśli tata nie pozwoli mi śpiewać to tak jakby zaprzepaścił cały mój świat. Usłyszałam skrzypnięcie drzwi. To pewnie Angie wyszła z gabinetu taty. Chciałam żeby tu przyszła. Jakie było moje zdziwienie gdy w drzwiach mojego pokoju stanął tata.
-zakładam że powiedziałeś nie- stwierdziłam
-nie znasz mnie. Zdziwię cię bo powiedziałem tak. ale pod jednym warunkiem. Musisz się bardzo dobrze uczyć. 
-dziękuję ci tato! Nie wiesz jakie to dla mnie ważne -przytuliłam go. Odwzajwmnił ojcowski uścisk po czym znów poszedł do swojego gabinetu. 

***tymczasem w Studio***

Fran
Dzisiaj nie mam zmiany w Resto. Mogę w końcu poćwiczyć moją piosenkę. Powinnam w końcu nauczyć się grać na gitarze. 
Zaczęłam śpiewać. Słowa rozbrzmiewały w sali i w mojej głowie. Piosenka była oczywiście nieskończona.

Tomas
Fran tak ładnie śpiewa. Żałuję że niezauważyłem tego wcześniej. 
-Bardzo ładnie śpiewasz Fran - powiedziałem
-dziękuję Tomas, trochę mnie przestraszyłeś.
-pomyślałem że musisz być głodna siedząc tu prawie cały dzień. Przyniosłem coś do jedzenia.
-jesteś kochany. 
-wsłuchiwałem się w twoją piosenkę. Ale coś mi brakuje w tej muzyce. Podaj mi gitarę.

Fran
Podałam Tomasowi gitarę. Nie wiedziałam że umie tak dobrze na niej grać. 
-powinieneś zapisać się na przesłuchania w studio-powiedziałam gryząc kawałek kanapki z sałatą, pomidorem i serem.
-trochę krucho u mnie z kasą. Właściwie dlaczego wcześniej nie dodałaś gitary?-zapytał Tomas
-wstyd się przyznać ale nie umiem na niej grać-powiedziałam smutno
-mogę cię nauczyć jeśli chcesz
-No pewnie że chce-odpowiedziałam na co on się uśmiechnął. 
-muszę już iść. Narazie Fran.
-Cześć Tomas-powiedziałam po czym uśmiechnęłam się sama do siebie. 

Camila
Minęłam się z Tomasem w drzwiach. Pewnie był u Fran. Nie myliłam się postanowiłam z nią pogadać. Weszłam do klasy. Siedziała tam i brzdąkała na gitarze. Nie szło jej najlepiej.
-hej Fran-powiedziałam
-hej Camila.
-widziałam Tomasa. Był u ciebie?-zapytałam choć doskonale znałam odpowiedź.
-tak Tomas był u mnie. Widzisz przyniósł mi jedzenie-uśmiechnęła się
-czy to napewno sprawa jedzenia?
-nie tylko, powiedział że nauczy mnie grać na gitarze- zaczęłyśmy się śmiać jak głupie. Po chwili się opanowałyśmy. 
-na to liczyłaś co? Przecież kochasz się w nim już niepamiętam odkąd.
-tak, jest taki kochany.
-tylko żeby Cię nie zranił. Nie chcę żebyś przez niego cierpiała- powiedziałam po czym wyszłam z klasy. Czy Tomas faktycznie zrani Fran a może to tylko moja chora wyobraźnia? Sama już nie wiem. 


Hej Kochani ;* Wróciłam z kolejną częścią. Wakacje u cioci troszkę się przedłużyły ;)Mam nadzieję że rozdział sie wam podoba :) Komentujcie ;)

środa, 14 sierpnia 2013

Przeprosiny

Przepraszam kochane :*

Jestem teraz u cioci a rozdziały mam na tablecie. Myślę że nowy rodział dodam w poniedziałek kiedy już będę w domu. Obiecuję długi rodział :)

Dziękuję za nominacje od Pati ;3 Odpowiem na pytania w poniedziałek ;)

Na przeprosiny słodka Leonetta ;3 Czy tylko mnie tak jara ich pierwsze spotkanie ;3?




poniedziałek, 5 sierpnia 2013

część 3

***Tymczasem przed domem Violi***
Angie uspokój się. Musisz tam wejść żeby Viola wiedziała że ma rodzinę. German na pewno jej nie powiedział. Zapukam do drzwi. Muszę. *ding dong* Drzwi otworzył mężczyzna. Ok trzydziestki. Twarz poważna choć w oczach można było wyczuć nutkę radości. Angie poznała że to był German, surowy ojciec Violi. Wydawało jej się że wyprzystojniał. Angie ogarnij się. Mężczyzna uśmiechnął się przyjaźnie. Wreszcie odezwała się.
-Dzień dobry, jestem Angie i....
-i pewnie jest pani nową guwernantką Violi. Całe szczęście że już pani przyszła. Czekam już na panią pół dnia.
-Tak to ja jestem guwernantką- uśmiechnęłam się głupio. Znów się wkopałam, ale ma też to dobre strony. Może to sposób aby widywać się z Violettą bez przeszkód. 
-Zanim pójdzie pani na górę chciałbym przedstawić pani umowę oraz listę pani obowiązków  Proszę się z nią zapoznać. Później może pani iść do Violetty.Proszę przyjść na kolacje- po czym poszedł nie pozostawiając nic. Dopiero teraz przyjrzałam się wnętrzu domu z bliska. Był ogromny. Miło urządzony ale przydałaby się tu kobieca ręka i właśnie wtedy z kuchni weszła kobieta w różowym fartuszku. Włosy skręcone z tyłu dosyć krótkie. 
-A co ty kochanieńka robisz?
- Będę nową guwernantką Violetty. Jestem Angie.
-No co ten German jeszcze wymyśli. Nie dość że ta Jade to teraz jeszcze guwernantka. Nie to że mam coś do ciebie no ale już nie wiadomo co jeszcze wymyśli. Przepraszam gdy się denerwuje bardzo dużo gadam. Jestem Olga a tamten przystojniak w garniturze to Ramalo. 
-Miło mi was poznać-powiedziałam przyjacielsko. Wydawali się bardzo fajnymi ludźmi. Na pewno się z nimi zaprzyjaźnie.
-Wybaczcie ale teraz pójdę do Violi. Chciałabym ją poznać i poszłam.
Wspięłam się po schodach na górę. Lekko zapukałam w drzwi. 
*puk puk* Odezwał się głos :Tato jeżeli to ty, to nie mam ochoty na rozmowę. Znów zapukałam :Tato przecież ci coś mówiłam. Nie odpuściłam i znów zapukałam:rany, ale jesteś upierdliwy. Usłyszałam przekręcenie klucza i w drzwiach pojawiła się Viola.
-przepraszam, kim pani jest?
-możemy porozmawiać?
-Proszę wejść. Usiadłam przy biurku i wpatrywałam się w Viole. Ostatni raz widziałam ją kiedy miała dwa latka. 
-No więc kim pani jest?-przywróćiła mnie na ziemie.
-Nazywam się Angie i jestem twoją nową guwernantką.
-No świetnie, Myślę że to sprawa mojego ojca? Pewnie się nie myle. 
-Nie mylisz się ale on chce dla ciebie jak najlepiej.
-Najlepiej? Dlatego ciągle traktuje mnie jak małą dziewczynkę?
-Martwi się
-No niby tak ale nie jestem już dzieckiem. 
-Może opowiesz mi coś o sobie?-zapytałam znienacka
-Z przyjemnością -Violetta opowiadała mi o miejscach gdzie była, co zwiedziła, o tym że nie zagrzała nigdzie miejsca więcej niż rok i o tym że ojciec zabrania jej śpiewać. Nie rozumiałam go. Poprosiłam żeby mi coś zaśpiewała. Po chwili w całym pokoju rozległ się jej melodyjny głos śpiewający słowo po słowie, nuta po nucie. Miała taki głos, głos podobny do Marii. Na samo jej wspomnienie łezka się zakręciła w oku.
-Angie czy ty płaczesz?
-Nie, tylko coś mi wpadło do oka 
-Angie chodź tu przytul się ze mną. 
Oczami Violi
Gdy Angie mnie przytuliła trochę czułam się jak w ramionach mamy. Zabawne że choć minęło bardzo wiele lat pamiętam jak mnie nosiła. Teraz pozostały tylko zdjęcia
Nigdy nie dowiedziałam się co się stało z mamą i dlaczego tata nie chce o tym mówić. To tzw temat zakazany. Dlaczego? Nie wiem. Może mama miała tajemnicę z przeszłości o której nie chciała powiedzieć tacie. Ech moja bujna wyobraźnia. Z zamyślenia wyrwał nas głos Olgi zwiastujący kolację. 
-Ładnie pachnie, sądze że Olga bardzo dobrze gotuje-powiedziała Angie
-O i to nie wiesz jak-zaczęłyśmy się śmiać i razem siadłyśmy do stołu lecz po chwili do stołu usiadła także dziwna kobieta.
-Tato kto to jest?
-No właśnie Violu chciałabym żebyś poznała moją narzeczoną Jade, to moja córka Violetta.
-Eh miło mi Violetta. Posłała mi mordercze pełne jadu spojrzenie, wiedziałam że nic dobrego z tego nie wyniknie. Ta Jade była taka jak to nazwać dziwna? To chyba trafne słowo. Widziałam jak patrzy na tatę. Nie patrzyła na niego z miłością jak nieraz to widać. Ona patrzyła na niego tymi kłamliwymi oczami jakby kochała tylko jego pieniądze. Tymczasem Angie siedziała i nic nie mówiła. 
-Angie, jak ci się podoba twój nowy pokój?-spytał znienacka tata
-Eeeer, to ja tu mam pokój? w sensie mam tu zamieszkać?-spytała zdziwiona
-No tak, skoro uczysz moją córkę to musisz tu mieszkać a nawet spożywać z nami posiłek. Czy ty czytałaś w ogóle tą umowę którą ci dałem?
-Szczerze powiedziawszy jakoś nie miałam czasu ale obiecuję że się z nią zapoznam- powiedziała lekko zarumieniona Angie a tata chyba po raz pierwszy odkąd siedzi przy stole serdecznie się uśmiechnął. Zauważyłam że jakoś inaczej traktuje Angie a Jade poszła w odstawkę. Tata i Angie dogadywali się niemal bez słów. Przez całą kolację śmiali się jak dzieci, a ja mogłam zanurzyć się w krainie marzeń gdzie jestem tylko ja i Leon. Leon. Zresztą to dziwne że choć znamy się jeden dzień to już o nim myslę. Ciekawe co on teraz robi.
***Tymczasem w studio 21*** 
-Leon! Leon! -krzyczała Ludmiła -Natalia !! Gdzie jest Leon?!
-Ludmiła nie jestem wszechwiedząca, nie mam pojęcia gdzie jest Leon.-może po po prostu Cię unika pomyslała Naty.
-Dawno nie byłam z nim na randce,brakuje mi go-powiedziała Ludmiła po czym poszła szukać chłopaka. 
Maxi stał za szafkami. Wszystko słyszał. Nie miał już wątpliwości że Leon się zakochał. No bo jaki chłopak unikałby swojej dziewczyny. Ale czy jest w stanie rzucić Ludmiłę? Zatonął w rozmyślaniach gdy nagle wpadł na kogoś. Tym kimś była Natalia. 
-Bardzo cię przepraszam, zamyśliłem się-powiedział nieśmiało chłopak.
-Nic nie szkodzi, to moja wina. Nie zauważyłam Cię.-odpowiedziała zarumieniona brunetka.
Maxi pomógł dziewczynie podnieść książki w podłogi.
W pewnym momencie dotknął ręki dziewczyny. Coś wewnątrz jego kazało mu popatrzeć Natalii w oczy. Dziewczyna również podniosła wzrok z podłogi. Nieśmiale uśmiechnęła się do niego a on to odwzajemnił. Czuli się w tym momencie tak magicznie, nic się dla nich nie liczyło i nagle wpadła Ludmiła.
-Ekhm, Naty miałaś mi pomóc szukać Leona.
-Tak Ludmi już idę, cześć Maxi powiedziała dziewczyna trochę smutno i podeszła do przyjaciółki. Tylko Maxi został na miejscu gdzie minutę wcześniej patrzył w oczy Natalii.  
***Tymczasem przed studiem***
Leon Verdas siedział na ławce przed szkołą. Zastanawiał się co ma zrobić. Violetta, choć znał ją tylko jeden dzień zagościła w jego sercu na dobre. Nie miał się komu zwierzyć.
-Leon, co ty tu robisz?-spytał Maxi
-Jak widzisz siedzę i nie wiem co zrobić. Nie mam się komu zwierzyć.
-Chcesz pogadac?
-No pewnie
-Więc chodźmy do Resto Bandu a tam spróbuję ci jakoś pomóc.
-Dzięki, chodźmy więc - i poszli.
***W Resto Bandzie***
Przyjaciele zajęli stolik i już po chwili zaczęli ze sobą rozmawiać.
-Ja się chyba zakochałem Maxi
-No nie mów!-powiedział pełen zdziwienia Maxi-A co z Ludmiłą?
-Chcecie coś do picia?-spytała Fran która niespodziewanie zjawiła się koło ich stolika.
-Jeśli można to koktajl bananowy
-A ja owoce leśne.
-Ok już niosę.-powiedziała Fran i jak szybko się pojawiła tak szybko też znikła.
-No właśnie stary w tym problem że nie wiem. Już nic do niej nie czuję ale jednocześnie nie chcę jej zranić.-powiedział Leon.
-Słuchaj, według mnie powinieneś jej powiedzieć zresztą to Ludmiła ona może mieć każdego.
-W sumie racja. Maxi coś ty taki zamyślony? 
-Ja? Nie, wydaje Ci się.
-Maxi nie próbuj przed mną ukrywać prawdy. 
-No ok, wpadłem dzisiaj na Natalię. Ale to było niesamowite uczucie. Takie magiczne. Wtedy czułem jakbyśmy się znali od bardzo dawna a przecież codziennie mijamy się obojętnie na korytarzu. 
-Oj Maxi, Maxi my mamy ten sam problem.
-Nie no nie wiem czy ona coś do mnie czuje.-Leon popatrzył na niego wzrokiem ;serio stary przed mną nic nie ukryjesz po czym Maxi powiedział; Nie no masz rację zakochałem się. Nie mam kogo oszukiwać. Muszę ukryć to przed dziewczynami.
-Co ukryć Maxi?-spytała nagle Fran 
-Eeee no my ten -jąkał się Maxi
- Mówiłem mu że moja babcia jest w szpitalu i Maxi no...
-i ja go przyszedłem pocieszyć. Ale muszę już iść -to mówiąc Maxi wziął swój koktajl bananowy, powiedział część Leonowi i Fran po czym wyszedł z Resto Bandu.

Przepraszam że nie pisałam ale teraz obiecuję dodawać rozdziały w miarę regularnie. Dodałam za to dosyć długą część :* Mam nadzieję że będzie się wam podobać ;)
p.s przepraszam jeśli będą literówki zdarzają mi się ;) Miłego czytania :*