***Następnego dnia***
Poranne słońce zaglądało w okno mojej sypialni. Wstałam leniwie się przeciągając. Sięgnęłam pierwsze lepsze rzeczy z szafy tzn : zwiewną sukieneczkę w kwiatki oraz buty na koturnie i je ubrałam. Postanowiłam, gdy tylko zjem śniadanie, wyjść na spacer. Po kilku minutach wyszłam.
Gdy szłam zauważyłam park. Bardzo chciałam tam iść, jednak musiałam przejść przez bardzo zatłoczoną ulicę. Drzewa tak pięknie kwitły wręcz mnie wzywały żebym do nich poszła. Nie zwróciłam uwagi na samochód które z zawrotną prędkością jechało wprost na mnie ! Czekałam na śmierć lecz ona się nie zjawiła. Ktoś w ostatniej chwili pchnął mnie do tyłu. Wtuliłam się w nieznajomego.
-Nic ci nie jest?- zapytał
-Myślę że jest wszystko w porządku- odpowiedziałam. Dopiero po chwili spojrzałam na chłopaka. Był bardzo przystojny. Jego uśmiech był taki zaraźliwy.Miał jasne oczy które patrzyła na mnie z taką troską i pełne usta, wprost stworzone aby się z nim całować. Do diabła Violetta o czym ty myślisz. Skarciłam sama siebie w myślach.
-Jestem Leon. A ty jak masz na imię?
-Jestem Violetta. Jak mam ci podziękować za uratowanie mi życia?
-może dasz się zaprosić na lody
-Czemu nie-przyjaźnie się do niego uśmiechnęłam.
Miałam wątpliwości czy udać się z nim ale mu zaufałam.
***tymczasem w studio***
-Nata! Nata! Gdzie jest Leoś? Szukam go od samego rana- powiedziała blondynka
-Trudno mi powiedzieć. Dzisiaj go jeszcze nie widziałam.-odparła jej najlepsza przyjaciółka.
-Eh, ty to nigdy nie umiesz nic załatwić.-Ludmiła wyjęła telefon z torebki. Wybrała numer chłopaka. W słuchawce odezwała się głucha cisza. To dziwne pomyślała w myślach. Po chwili podeszła do Andresa.
-Andreees!Gdzie jest Leoś?
-Nie wiem Ludmiła.Mówił że będzie. Pewnie wypadło mu coś ważnego-powiedział chłopak po czym cała ekipa weszła do jednej z sal.
***tymczasem w drodze do lodziarni***
-Nie wiem jak mam ci dziękować za uratowanie mi życia-stwierdziłam
-No cóż na pewno się kiedyś spotkamy. To ci mogę obiecać -Uśmiechnął się szarmancko. Ach ten uśmiech.To go czyni wyjątkowego. Nagle zaczął dzwonić telefon.
-Chyba coś ci dzwoni-powiedziałam
-To nic ważnego, może zaczekać-odpowiedział.
Ani się obejrzeliśmy a byliśmy na miejscu. Leon zamówił lody. Po chwili każdy miał swoją porcje. Nie mówiłam mu jaki chce smak, a on wybrał moje ulubione. Czułam jakbyśmy się znali od bardzo dawna a przecież poznaliśmy się dzisiaj. Rozmawialiśmy o wszystkim. Czas tak szybko nam zleciał lecz niestety nic co dobre nie trwa wiecznie.
-Wiesz ja już muszę iść. Będą się o mnie martwić. Nawet nie powiedziałam gdzie idę.
-Nie przejmuj się. Do zobaczenia Violu-powiedział Leon po czym wyszedł z lodziarni pozostawiając gdzieś we mnie jakąmś dziwną pustkę. Idąc do domu myślałam o Leonie. Czy ma dziewczynę? Nic o niej nie mówił ale można się domyśleć. On jest taki przystojny pomyślałam i weszłam do domu. Już od progu zaczęły się lamenty ojca.
-Gdzie ty tak długo byłaś?! i czemu nikomu nie powiedziałaś gdzie idziesz? -spytał z wielkim wyrzutem.
-Nie chciałam nikogo budzić. Czy już nawet nie mogę wyjść na dwór?
-Jesteśmy tu ledwie drugi dzień. A ty już gdzieś wychodzisz?
-To znaczy że nie mogę wyjść nawet na spacer?!
-Tego nie powiedziałem.
-Ale tak pomyślałeś. Wiesz co mam dość! Wszystkiego mi zabraniasz! Nigdzie nie mogę sobie znaleźć miejsca!
-Violetta !!
-Daj mi spokój-szybko pobiegłam na górę. Na wszelki wypadek zamknęłam drzwi. Nie potrzebowałam nieproszonych gości. Położyłam się na łóżku i gapiłam w sufit.
Mój ojciec nawet nie próbował mnie zrozumieć. Traktował mnie jak bezmyślną, małą dziewczynkę. Dlaczego życie musi być takie trudne? Otworzyłam pamiętnik. On jeden mnie rozumiał. Musiałam opisać dzisiejszy dzień. Przyjazd tutaj był jedną z najlepszych opcji jaką wybrał tata. Opisałam dzisiejszą feralną wymianę zdań i Leona. Leon. Na samo wspomnienie jego jasnych oczów uśmiechnęłam się.
"Drogi pamiętniku"
Dziś był dzień pełen wrażeń chociaż jeszcze się nie skończył.
Spotkałam dzisiaj Leona. On jest taki przystojny. O mój boże chyba się zakochałam! A jeśli on ma dziewczynę? Nie wiem, sama nie wiem.
Zamknęłam pamiętnik i jeszcze raz przypomniałam sobie czas spędzony z Leonem. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam...
CDN
Poranne słońce zaglądało w okno mojej sypialni. Wstałam leniwie się przeciągając. Sięgnęłam pierwsze lepsze rzeczy z szafy tzn : zwiewną sukieneczkę w kwiatki oraz buty na koturnie i je ubrałam. Postanowiłam, gdy tylko zjem śniadanie, wyjść na spacer. Po kilku minutach wyszłam.
Gdy szłam zauważyłam park. Bardzo chciałam tam iść, jednak musiałam przejść przez bardzo zatłoczoną ulicę. Drzewa tak pięknie kwitły wręcz mnie wzywały żebym do nich poszła. Nie zwróciłam uwagi na samochód które z zawrotną prędkością jechało wprost na mnie ! Czekałam na śmierć lecz ona się nie zjawiła. Ktoś w ostatniej chwili pchnął mnie do tyłu. Wtuliłam się w nieznajomego.
-Nic ci nie jest?- zapytał
-Myślę że jest wszystko w porządku- odpowiedziałam. Dopiero po chwili spojrzałam na chłopaka. Był bardzo przystojny. Jego uśmiech był taki zaraźliwy.Miał jasne oczy które patrzyła na mnie z taką troską i pełne usta, wprost stworzone aby się z nim całować. Do diabła Violetta o czym ty myślisz. Skarciłam sama siebie w myślach.
-Jestem Leon. A ty jak masz na imię?
-Jestem Violetta. Jak mam ci podziękować za uratowanie mi życia?
-może dasz się zaprosić na lody
-Czemu nie-przyjaźnie się do niego uśmiechnęłam.
Miałam wątpliwości czy udać się z nim ale mu zaufałam.
***tymczasem w studio***
-Nata! Nata! Gdzie jest Leoś? Szukam go od samego rana- powiedziała blondynka
-Trudno mi powiedzieć. Dzisiaj go jeszcze nie widziałam.-odparła jej najlepsza przyjaciółka.
-Eh, ty to nigdy nie umiesz nic załatwić.-Ludmiła wyjęła telefon z torebki. Wybrała numer chłopaka. W słuchawce odezwała się głucha cisza. To dziwne pomyślała w myślach. Po chwili podeszła do Andresa.
-Andreees!Gdzie jest Leoś?
-Nie wiem Ludmiła.Mówił że będzie. Pewnie wypadło mu coś ważnego-powiedział chłopak po czym cała ekipa weszła do jednej z sal.
***tymczasem w drodze do lodziarni***
-Nie wiem jak mam ci dziękować za uratowanie mi życia-stwierdziłam
-No cóż na pewno się kiedyś spotkamy. To ci mogę obiecać -Uśmiechnął się szarmancko. Ach ten uśmiech.To go czyni wyjątkowego. Nagle zaczął dzwonić telefon.
-Chyba coś ci dzwoni-powiedziałam
-To nic ważnego, może zaczekać-odpowiedział.
Ani się obejrzeliśmy a byliśmy na miejscu. Leon zamówił lody. Po chwili każdy miał swoją porcje. Nie mówiłam mu jaki chce smak, a on wybrał moje ulubione. Czułam jakbyśmy się znali od bardzo dawna a przecież poznaliśmy się dzisiaj. Rozmawialiśmy o wszystkim. Czas tak szybko nam zleciał lecz niestety nic co dobre nie trwa wiecznie.
-Wiesz ja już muszę iść. Będą się o mnie martwić. Nawet nie powiedziałam gdzie idę.
-Nie przejmuj się. Do zobaczenia Violu-powiedział Leon po czym wyszedł z lodziarni pozostawiając gdzieś we mnie jakąmś dziwną pustkę. Idąc do domu myślałam o Leonie. Czy ma dziewczynę? Nic o niej nie mówił ale można się domyśleć. On jest taki przystojny pomyślałam i weszłam do domu. Już od progu zaczęły się lamenty ojca.
-Gdzie ty tak długo byłaś?! i czemu nikomu nie powiedziałaś gdzie idziesz? -spytał z wielkim wyrzutem.
-Nie chciałam nikogo budzić. Czy już nawet nie mogę wyjść na dwór?
-Jesteśmy tu ledwie drugi dzień. A ty już gdzieś wychodzisz?
-To znaczy że nie mogę wyjść nawet na spacer?!
-Tego nie powiedziałem.
-Ale tak pomyślałeś. Wiesz co mam dość! Wszystkiego mi zabraniasz! Nigdzie nie mogę sobie znaleźć miejsca!
-Violetta !!
-Daj mi spokój-szybko pobiegłam na górę. Na wszelki wypadek zamknęłam drzwi. Nie potrzebowałam nieproszonych gości. Położyłam się na łóżku i gapiłam w sufit.
Mój ojciec nawet nie próbował mnie zrozumieć. Traktował mnie jak bezmyślną, małą dziewczynkę. Dlaczego życie musi być takie trudne? Otworzyłam pamiętnik. On jeden mnie rozumiał. Musiałam opisać dzisiejszy dzień. Przyjazd tutaj był jedną z najlepszych opcji jaką wybrał tata. Opisałam dzisiejszą feralną wymianę zdań i Leona. Leon. Na samo wspomnienie jego jasnych oczów uśmiechnęłam się.
"Drogi pamiętniku"
Dziś był dzień pełen wrażeń chociaż jeszcze się nie skończył.
Spotkałam dzisiaj Leona. On jest taki przystojny. O mój boże chyba się zakochałam! A jeśli on ma dziewczynę? Nie wiem, sama nie wiem.
Zamknęłam pamiętnik i jeszcze raz przypomniałam sobie czas spędzony z Leonem. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam...
CDN
Rozdzial mi sie podoba. Mam jednak pare uwag i mam nadzieje ze mnie za nie nie zabijesz :D po pierwsze - "pomyslala w myslach". Maslo maslane? :D sorry, ale od razu zwrucilam na to uwage, bo jakos dziwnie to wyglada... Moja druga uwaga - piszesz z punktu widzenia Violetty, a nagle pokazuje sie wszechwiedzacy narrator. Musze ci niestety zwrucic uwage. Chcesz pisac z punktu widzenia kogos, pisz z punktu widzenia wszystkich, wtedy bedziesz mogla zlapac wszystkie wydarzenia. Lub pisz tylko z punktu widzenia narratora, czyli ciebie :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze nie obrazisz sie na mnie za to ze zwrucilam ci uwage. Taka juz najwidoczniej jestem :D